Friday, December 31

Słów kilka o najbardziej intensywnym roku mojego życia...

Taki rok mi się już chyba nie powtórzy. Dobry, bardzo dobry, świetny rok. Pełen szczęścia i wzruszeń. Pełen miłości. Można powiedzieć, że wszystkie plany (przynajmniej te w ostatecznej wersji :) zostały zrealizowane, wszystkie marzenia się spełniły. I jak tu prosić o kolejną porcję szcześcia na kolejny rok? Nie wiem, ale poproszę :) 2010 r. zapamiętam jako rok dwóch WIELKICH zmian. Urodziłam zdrową, śliczną córeczkę =D Kiedyś nie sądziłam, że urodzenie dziecka można nazwać sukcesem. Ale dziś wiem jak bardzo się myliłam. Dziś każdy jej mały kroczek jest również moim kroczkiem, a każdy "pierwszy raz" moim pierwszym razem. Wiecie ile to jest sukcesów rocznie?!:) Dzień przed urodzeniem Ninki wieczorem dostałam jeden z najmilszych telefonów od ostatnich sześciu lat (tyle trwały moje studia, a telefon od mojego taty, że praktycznie na 100% się dostałam, był właśnie niespełna 6 lat wcześniej :). Dzwonił mój przyjaciel z informacją, że zdałam ostatni egzamin i skończyłam studia :) Marzyłam o tej chwili tyle lat i byłam ogromnie usatysfakcjonowana, przeszczęśliwa :) 
Ale było też wiele innych cudownych chwil. Moi dziadkowie obchodzili 50. rocznicę ślubu, a dwie bardzo bliskie mi pary zaczęły swoją wspólną drogę do tej pięknej rocznicy. Mój mąż awansował w pracy, a mama i siostra obroniły prace dyplomowe. Ja natomiast zaczęłam pisać bloga - dzięki temu poznałam wiele fantastycznych osób :)
I tak dziś kończy się rok 2010, a ja jestem mamą i lekarzem weterynarii. I jestem szczęśliwa. I każdemu z Was życzę, żeby ten nowy 2011 r. był dla Was conajmniej tak łaskawy jak dla mnie ten mijający. A dla siebie i swoich najbliższych proszę tylko (albo aż), zeby nas to szczęście nie opuściło =)


SZCZĘŚLIWEGO NOWEGO 2011 ROKU!!!

Wednesday, December 29

I po Świętach - Prezenty :)

Aniołek Ninki
Co roku Święta są zbyt krótkie - taki już ich urok, żeby na nie cierpliwie czekać, choć kończą się tak szybko :) Ale za chwilkę Sylwester i Nowy Rok, więc świętowania nam nie zabraknie :) Jak się domyślacie jako młodzi rodzice spędzamy Sylwestra w domu (w tzw. "Pierzynkowie" =) razem z N. (można by powiedzieć, że już drugi raz w takim gronie, ale rok temu N. sobie grzecznie siedziała w brzuszku =). A przywieźliśmy tyle jedzenia, że aż do 31.12 nie gotuję - tylko odgrzewam ;p

Ale nie o planach miało dziś być, a o prezentach :) Nie będę tu pokazywała wszystkich wspaniałości jakie dostaliśmy, niestety N. przywiozła również katar :/ tylko dwa szczególne upominki :) Na początek kulinarnie - taką oto cudowną książkę kucharską podarował mi mój mąż :) 

http://www.gotujzsercem.pl/
Fantastyczne potrawy - niektóre przepisy bardzo proste, a niektóre dania raczej (jak dla mnie) do zjedzenia w restauracji (np. homar), ale wszystkie pięknie sfotografowane i dokładnie opisane. A to co w tej publikacji najważniejsze to szczytny cel, na który zostają przekazane pieniądze ze sprzedaży. 


A teraz mi pozazdrościcie ;) Zobaczcie jakiego pięknego i super pomysłowego Aniołka dostałam od Gosi !!!:) Gosiu bardzo, bardzo DZIĘKUJĘ - Aniołek (na razie bezimienny, choć może powinien nosić imię swojego twórcy?:) będzie sobie wisiał w kuchni i pilnował, żeby się coś nie przypaliło :)


Pozdrawiam serdecznie i dziękuję za wszystkie świąteczne życzenia :) Miłego wieczoru życzę :)

Wednesday, December 22

Życzenia Wesołych Świąt :)


Ostatni wpis przed Świętami nie będzie bardzo kulinarny :) Chciałabym Wam wszystkim życzyć po prostu Wesołych Świąt w gronie najbliższych oraz dużo zdrowia i oczywiście pysznych potraw na świątecznym stole :) Bardzo serdecznie pozdrawiam :)

Pusty rynek. Nad dachami
Gwiazda. Świeci każdy dom.
W zamyśleniu, uliczkami,
Idę, tuląc świętość świąt.
Wielobarwne w oknach błyski
I zabawek kusi czar.
Radość dzieci, śpiew kołyski,
Trwa kruchego szczęścia dar.
Więc opuszczam mury miasta,
Idę polom białym rad.
Zachwyt w drżeniu świętym wzrasta:
Jak jest wielki cichy Świąt!
Gwiazdy niby łyżwy krzeszą
Śnieżne iskry, cudów blask.
Kolęd dźwięki niech cię wskrzeszą?
Czasie pełen Bożych łask!

Najlepsze życzenia od
Ninki, Karoliny i Adriana

Nasza ekologiczna piernikowo-pomarańczowa choinka :)

Pierniczek dla Ninki :)

Tuesday, December 21

Pralinki orzechowe

Dziś ponownie pralinki, ale tym razem z mlecznej czekolady. Będą bardzo smakowały dziecią :) Niestety mleczna czekolada nie jest tak dobra do robienia tego typu słodyczy jak gorzka, ponieważ dużo dłużej zastyga i łatwo rozpuszcza się w temp. pokojowej. Ale pralinki są pyszne i warto poczęstować nimi domowych, i przyjezdnych łasuchów :) Przepis znaleziony TU.
P.S. Do Gwiazdki już tylko trzy dni :)


Przepis (na ok.15 sztuk):

składniki:
125 g serka mascarpone 
225 g mlecznej czekolady
30 g masła
ok. 15 orzechów laskowych obrane ze skórek (najlepiej uprażyć je kilka minut w piekarnik nagrzenym do tem ok 180 st.C - bardzo łątwo je obrać)
ok. 2 łyżek pokruszonych orzechów laskowych 

przygotowanie:
Serek mascarpone wyjęłam wcześniej z lodówki, aby osiągnął temperaturę pokojową. 125 g czekolady połamałam na kostki i rozpuściłam w rondelku z grubym dnem na małym ogniu. Ser mascarpone miksowałam przez około 4 - 5 minut - zrobi się koloru bardziej kremowego i jakby "puści mleko". Dodałam roztopioną czekoladę (ostudzoną, lekko ciepłą, ale nie gorącą) i delikatnie wymieszałam łyżką. Dodałam 30 g miękkiego masła i miksowałam na wolnych obrotach aż składniki połączyły się. Masę wstawiłam do lodówki na około 2-3 godziny, a następnie uformowałam z niej kulki do każdej wkładając jednego orzecha, które trafiły z powrotem do lodówki rozłożone na tacy wyłożonej papierem do pieczenia na całą noc. Następnego dnia roztopiłam 100 g czekolady na obtoczenie pralinek (ma być dość ciepła, ale nie gorąca), którą połączyłam z pokruszonymi orzechami. Obtoczyłam pralinki w czekoladzie z orzechami i ukłożone na tacy włożyłam do lodówki. Można je podawać już po zastygnięciu czekolady, a przechowywać w lodówce. Uwaga: pralinki z mlecznej czekolady dużo dłużej zastygają i "łapią" zapachy z lodówki, dlatego zawsze należy je przechowychać w zamkniętym pojemniczku, a masę i rozłożone do zastygnięcia pralinki przykrywać folią spożywczą lub aluminiową.



Smacznego!

Friday, December 17

Pralinki StaraPomarańczarnia


Już tylko tydzień pozostał do Świąt!:) Dziś muszę wreszcie ubrać choinkę, która stoi w domu od soboty tylko z gwiazdą i lampkami, ale i tak jest ładna :)
Muszę powiedzieć, że do gorzkiej czekolady przekonał mnie dopiero mój mąż - lubiłam wszystkie rodzaje czekolady oprócz niej. Może dorosłam?:P A o połączeniu pomarańczy z czkoladą już pisałam i nie będę się powtarzać, że to moje ulubione:) Przepis na pralinki podpatrzyłam TU. Są bardzo proste w przygotowaniu, a cieszą oko i wpisują się w atmosferę Gwiazdki :) A nazwa? Taki mój ukłon w stronę Łazienek, które uwielbiam :)


Przepis (na ok.15 sztuk):

składniki:
125 g serka mascarpone 
225 g ciemnej czekolady 70%
pół łyżeczki bardzo drobno posiekanekej kandyzowanej skórki pomarańczowej
ew. łyżka likieru pomarańczowego

przygotowanie:
Serek mascarpone wyjęłam wcześniej z lodówki, aby osiągnął temperaturę pokojową. 125 g czekolady połamałam na kostki i rozpuściłam w rondelku z grubym dnem na małym ogniu (a raczej na słabo grzejącej kuchence elektrycznej ;)) Ser mascarpone miksowałam przez około 4 - 5 minut - zrobi się koloru bardziej kremowego i jakby "puści mleko". Dodałam roztopioną czekoladę (ostudzoną, lekko ciepłą, ale nie gorącą) i delikatnie wymieszałam łyżką. Na koniec dodałam skórkę pomarańczową (ew. alkohol), wymieszałam. Masę wstawiłam do lodówki na około godzinę, a następnie uformowałam z niej kulki, które trafiły z powrotem do lodówki rozłożone na tacy wyłożonej papierem do pieczenia. W międzyczasie roztopiłam 100 g czekolady na obtoczenie pralinek (ma być dość ciepła, ale nie gorąca). Obtoczyłam pralinki w czekoladzie i ukłożone na tacy włożyłam do lodówki. Można je podawać już po zastygnięciu czekolady, a przechowywać w lodówce.

Smacznego!


Chyba przy każdym wpisie, będę teraz dziękowała za komentarze :) Poznałam tyle fantastycznych blogów, a przede wszystkim blogerek (i blogerów :)) - bardzo mnie to cieszy i jeszcze raz dziękuję :) 

Thursday, December 16

Muffinki "Czarny Las"


Pomysł prosty, ale jakże smakowity - muffinki czekoladowe z wiśniami ze słoika (oczywiście zrobionymi przez moją mamę z owoców dojrzewającym w naszym sadzie* - *czytaj kilka drzewek na krzyż =D) z polewą z gorzkiej czekolady, czyli a'la tort Czarny Las :)
Można powiedzieć, że czekolada da się skomponować ze wszystkim. Widziałam nawet dania autorstwa Roberta Sowy, w których łączył mięso z sosem czekoladowym. Ale ja nie jestem taka awangardowa i moimi faworytami są trzy klasyczne połączenia: z pomarańczą, z wiśniami i z miętą. O pierwszym pisałam wczoraj (ale to jeszcze nie koniec:). To ostatnie kojarzy mi się z dzieciństwem i dukatami miętowo-czekoladowymi (ostatnio sobie z siostrą takie zakupiłyśmy:). A wiśnie z czekoladą? Kto nie lubi połączenia kwaskowatej, soczystej wiśni z rozpływającą się w ustach, słodką polewą czekoladową?:) Z resztą jak dla mnie wiśnia nie musi być soczysta, może też być ... kandyzowana :) I przypomniało mi się przy tej okazji, że bardzo lubię kandyzowany agrest w czekoladzie :) Wniosek jest jeden - NIECH ŻYJE CZEKOLADA :)


Przepis:

składniki (na 12 muffinek): 
2 szkl. mąki + ok.1 łyżki do obtoczenia owoców
3/4 szkl. cukru
2 łyżki kakao 
2 łyżeczki proszku do pieczenia
szczypta soli
1 duże jajko lub 2 małe
1 szkl. mleka
100 g roztopionego masła
ok. 1 szkl. wiśni ze słoika ( oczywiście bez pestek, żeby nie stracić zęba przed Świętami :)
kilka kostek roztopionej czekolady

przygotowanie:
Wiśnie dokładnie odsączyłam z zalewy, a następnie obtoczyłam w łyżce mąki. W jednej misce połączyłam suche składniki, a w drugiej roztrzepałam jajko z mlekiem. Do miski z suchymi składnikami dolałam mleko z jajkiem, roztopione masło i dodałam wiśnie. Wszystko energicznie wymieszałam, a ciasto rozlałam do papilotek umieszczonych w blasze do muffinek. Piekłam ok. 20 - 25 min w temp. ok. 180 st.C. Kiedy przestygły polałam roztopioną czekoladą

Smacznego!


Pozdrawiam Was Kochane serdecznie i jeszcze raz wszystkim razem, i każdaj z osobna dziękuję za odwiedziny na blogu oraz za komentarze - nawet nie wiecie jakie to dla mnie miłe :)

Wednesday, December 15

Krem bananowo-czekoladowy z kandyzowaną skórką pomarańczową


Jak wczoraj wieczoram zobaczyłam Bananellę u Kornika to od razu pobiegłam do kuchni zrobić :) A właśnie się zastanawiałam co zrobić z dojrzałymi bananami. Zastąpiłam kardamon kandyzowaną skórką pomarańczową - kocham połączenie czekolady z pomarańczami (nawet żel po prysznic taki mam ;p) =D 

Przepis:

składniki: 
2 bardzo dojrzałe banany
1/2 szklanki cukru
50 g gorzkiej czekolady (ok. 70%)
1 łyżka soku z cytryny lub pomarańczy
1/2 łyżeczki drobno pokrojonej kandyzowanej skórki pomarańczowej 


Banany pokroiłam na kawałki i wraz z sokiem, cukrem i skórką pomarańczową. Podgrzałam w rondelku i dusiłam około 5 minut. Zestawiłam z ognia i dodałam połamaną na kawałki czekoladę. Wymieszałam, aż czekolada się rozpuściła. Mój krem był bardzo gładki, bo miałam "czarne" banany, dlatego go nie miksowałam, ale można zmiksować blenderem. Przełożyłam do słoika, przykryłąm i zostawiłam do ostygnięcia. 
Komarka napisała, że można go przechowywać w lodówce do trzech tygodni, ale raczej mu to nie grozi ;p

Pozdrawiam przedświątecznie, bo do Świąt już tylko 9 dni :)

Tuesday, December 14

Żurawinowa konfitura - do Świąt pozostało 10 dni :)



Żurawina raz jeszcze :) Konfitura będzie świetna do pieczonego mięsa - pięknie sie prezentuje włożona w wydrążenie po pestce w brzoskwini z puszki. Muszę wam powiedzieć, że ja nie jestem specjalną fanką serów pleśniowych, a do nich też ta żurawina pasuje. Orginalny przepis TU.


Przepis:
składniki:
200 g żurawiny
1 szkl. cukru
sok wyciśnięty z 1 pomarańczy
odrobina ziarenek wanilii

przygotowanie:
Do garnka włożyłam połowę żurawiny, dodałam cukier, wanilię i sok. Gotowałam na małym ogniu 15 minut. Po tym czasie do masy żurawinowej dodałam pozostałe owoce i gotowałam jeszcze ok.20 min. Gotową konfiturę przełożyłam do wysterylizowanego weku, zamknęłam, postawiłam do góry dnem i zostawiłam do ostygnięcia. 


Do Gwiazdki zostało 10 dni, ale my jedziemy do rodziców, więc gorączki przygotowań nie przechodzimy :) Mimo tego coś do mamy przywiozę, między innymi taką żurawinkę :) Pozdrawiam wszystkich gorączkowo szykujących świąteczne przysmaki:) 

Monday, December 13

Wyniki CANDY!!!


Bardzo dziękuję wszystkim, którzy chcieli wziąć udział w zabawie :) Najfajniejsze z tego wszystkiego jest to, że można poznać nowych, świetnych ludzi, ich pasje, ich przedsięwzięcia. I mam nadzieję, że na tym jednym Candy się nie skończy :) Jeszcze raz wszyskim dziękuję :) A teraz wyniki! 

Zestawy pierniczków trafiają do: 


Piernikowe serce pojedzie do:



Gratulacje! Dziewczyny - przyślijcie mi proszę swoje adresy :) 

Ale mam małą niespodziankę - ponieważ idą Święta, chciałabym obdarować Was wszystkie, choćby drobnymi upominkami ;) Dlatego proszę wszystkie dziewczyny o wysłanie mi adresów :)

Pozdrawiam serdecznie :)

Sunday, December 12

Coś optymistycznego, czyli muffinki z żurawiną i migdałami


Dziś mam kilka powodów do zadowolenia. Po pierwsze nie potruliśmy się wczoraj z A. krewetkami, co nie było wcale takie nieprawdopodobne;p Po drugie stoi juz u nas choinka, wprawdzie jeszcze nie ubrana, ale to się szybko zmieni:) A po trzecie śnieg troszkę odpuszcza (bo u nas się nie odśnieża, chyba, że samo :/ chyba jakieś oszczędności), więc da się pójść z N. na dłuższy spacer:) Żeby Was też zarazić dobrym humorem proponuję dziś muffinki z żurawiną i migdałami. Szybkie, proste, słodko-kwaśne:) Uwielbiam żurawinę pod każdą postacią =D Przepis jakiś czas temu wypatrzyłam TU (zdjęcia z Lawendowego domu są śliczne) i troszkę zmieniłam.


Przepis (na 12 muffinek):

składniki:
2 szkl. mąki
1 i 1/2 łyżeczki proszku do pieczenia
1/2 łyżeczki sody 
szczypta soli
1/2 szkl. cukru
1 łyżka cukru waniliowego
80g masła
2 jajka
150 ml mleka
100 g świeżej żurawiny
2 łyżki płatków migdałowych do posypania


przygotowanie:
W misce wymieszałam suche składniki. Masło roztopiłam. W osobnej miseczce rozbiłam widelcem mleko z jajkami. Do suchych składników dodałam żurawinę, mleko z jajkami i masło. Całość wymieszałam, przełożyłam do papilotek umieszczonych w blasze do muffinek i piekłam ok. 15-20 min w 190 st.C.

Smacznego!

P.S. Przypominam, że do północy czekam na zapisy na pierniczki - CANDY :) 

Friday, December 10

Piernikowe "lizaki" serduszka na Gwiazdkę :)



Na parapecie w kuchni wyrosło nam poletko piernikowych serduszek i przypomina o zbliżajacej się Gwiazdce :) Lizaki inspirowane są pięknymi choinkami z Lawendowego domu



Przepis:
składniki: 
1/4 szklanki miodu
¼ kostki miękkiego masła
1/2 szklanki cukru pudru
1 jajko
2 i 1/4 szklanki mąki
1 łyżeczka sody
3 łyżeczki przyprawy do piernika
szczypta soli
lukier
żurawina 

przygotowanie: 
Z podanych składników zagniotłam ciasto i zostawiłam w lodówce na godzinę. Rozwałkowałam na ok. 5 mm i wycięłam serduszka, które ponabijałam na patyczki do szaszłyków. Upiekłam w tem. 180 st.C ok. 10 min. Udekorowałam lukrem i żurawiną.

Lukier: 

składniki:
1 białko
szczypta soli
1 szkl. cukru pudru

przygotowanie:
Białko ubiłam na sztywną pianę ze szczyptą soli i ciągle ubijając dodawałam cukier puder.


Pozdrawiam serdecznie i Gwiazdkowo :)
P.S. Przypominam o moim CANDY i jeszcze raz serdecznie zapraszam :) 

Kulinarni blogerzy dla Kubusia - podsumowanie

Wczoraj wieczorem dostałam maila z informacją od mamy Kubusia, że na kulinarnych aukcjach internetowych zostało zebrane blisko 10 tys. złotych!!! Jest mi ogromnie miło, że jest tam też moja mała cegiełka :) Bardzo dziękuję wszystkim licytującym, mam nadzieję, że wysłane już pierniczki i kakao spełnią oczekiwania :) 


Pozdrawiam serdecznie, szczególnie Kubę i jego mamę, i moją siostrę (ona już będzie wiedziała dlaczego ;p) :)

Thursday, December 9

Rogaliki cynamonowe ze śliwkowymi powidłami mojej mamy

Prawda jest taka, że do rogalików, pączków i tym podobnych pyszności najlepsza jest marmolada lub dżem o bardzo zwartej konsystencji - takiej żeby można było to kroić. To daje gwarancję, że po upieczeniu trochę zostanie w środku. Ale jak tu sobie odmówić zrobienia czegoś na opak, gdy się ma przed oczami (a raczej na kubkach smakowych), najlepsze powidła śliwkowe, czyli w moim przypadku zrobione przez mamę? :) I tak powidła trafiły do rogalików, a jak komuś było mało nadzienia to sobie rogala zanurzył w powidłach i już :)
Przepis nie jest typowy, bo bez jajek za to z serkiem homogenizowanym, a orginał TU.


Przepis:

składniki:
2,5 szklanki mąki
150g serka homogenizowanego waniliowego
250g margaryny
1 łyżeczka cukru waniliowego
1 łyżeczka proszku do pieczenia
1-2 łyżeczki cynamonu
szczypta soli 
marmolada do nadziewania

Z podanych składników zagniotłam ciasto i zostawiłam na godzinę w lodówce. Rozwałkowałam na grubość ok. 3 mm, wykroiłam trójkąty posmarowałam powidłami i zwinęłam. Można posmarować jajkiem. Piekłam w ok. 190 st.C ok. 10 min.

Życzę smacznego i serdecznie pozdrawiam!

P.S. Przypominam o moim CANDY i jeszcze raz serdecznie zapraszam :)
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...